nie chcesz pokazać, ale te dwie rzeczy to nie wszystko,
co mogę o tobie powiedzieć. - A co jeszcze możesz powiedzieć? - zapytała Shey. -Jesteś oddaną, lojalną przyjaciółką, gotową w imię przyjaźni zrobić wszystko. Nawet nie spuszczać mnie z oka i nie odstępować na krok. - Uściślijmy: najpierw to ty nie chciałeś się ode mnie odczepić. Poza tym może nie jesteś taki odpychający, jak początkowo sądziłam. - Muszę przyznać, że poczyniłam podobne spostrzeżenia na twój temat. - To chyba powinniśmy mieć się na baczności - powiedziała Shey, uśmiechając się szeroko. - Bo jeszcze trochę, a staniemy się towarzystwem wzajemnej adoracji. - Nie wiem, czy to właściwe określenie - rzekł Tanner, lecz ledwie wypowiedział te słowa, zdał sobie sprawę, że nie są dalekie od rzeczywistości. Był pod urokiem Shey. A nawet coś więcej... ona naprawdę mu się podobała. Może to niezbyt dokładny opis stanu jego uczuć, ale nie zamierzał teraz zagłębiać się w swoje emocje. Podobało mu się, że Shey zawsze wie, czego chce. Ma własne zdanie, nie boi się mówić wprost, co myśli. Jej towarzystwo sprawiało mu przyjemność. Dobrze się przy niej czuł. Jednak teraz, choć znajdowali się na szerokich wodach zatoki, miał dziwne poczucie ograniczenia. - Długo zamierzasz mnie tu więzić? - zapytał. - Może póki nie dojdziesz do wniosku, że nic tu po tobie, i wreszcie zdecydujesz się wrócić do Amaru. Tanner pokręcił głową. - To się nie stanie nigdy, a przecież nie możesz w nieskończoność trzymać mnie na jeziorze. - Fakt, jednak przytrzymam cię wystarczająco długo, by Parker zdążyła prysnąć. - I co będziemy przez ten czas robić? - Podziwiać piękne widoki - odparła, uśmiechając się i wskazując ręką na otaczający ich krajobraz. Nie skomentował jej słów, miał jednak przeczucie, że każde z nich będzie podziwiać co innego. Jego dziwne spojrzenie dało jej do myślenia. Wołałaby, żeby tak na nią nie patrzył. Obudził w niej niepokój. - Popatrz tam - rzekła, starając się ukryć zdenerwowanie. - Tam do samego brzegu dochodzi miasto. Z drugiej strony znajduje się Presque Isla, naturalny półwysep z cudownymi plażami. Można stamtąd podziwiać wspaniałe zachody słońca albo wybrać się na przejażdżkę pontonem po lagunach. Cały teren, ze względu na bogactwo flory i fauny, jest pod ochroną jako park stanowy. Niektóre gatunki występują wyłącznie tutaj. - To może wybierzemy się tam razem. Oczywiście pod warunkiem, że da się uruchomić łódkę, a ty nie zamierzasz zaraz wracać ze mną do Erie - powiedział Tanner, przyglądając się jej przenikliwie. - Nie dam się na to nabrać! - roześmiała się Shey. - Liczysz,