Rothley i hrabiego, a potem, kochanie, odbędzie się nasz.
— Jutro? — spytała Tempera. — Nie potrafię czekać ani chwili dłużej — odpowiedział książę. — Nasz miodowy miesiąc spędzimy podziwiając niektóre z najsłynniejszych obrazów Włoch. Przemówią do nas tak, jak to powtarzał twój ojciec. — Nie umiem wyobrazić sobie nic... cudowniejszego, niż... patrzeć na nie razem z tobą i słuchać, co chcą nam powiedzieć — odrzekła Tempera. — Naszą wyprawę szlakiem włoskich arcydzieł zakończymy we Florencji — mówił dalej książę. — A w drodze do domu zatrzymamy się w Paryżu, by spojrzeć na twój portret w Luwrze. Tempera krzyknęła ze szczęścia i powiedziała: — Papa pokazał mi go, kiedy miałam dziesięć lat. Powiedział, że kiedyś będę przypominać tego anioła, lecz nikt poza nami nie dostrzeże podobieństwa. Książę przytulił Temperę i dotknął ustami jej miękkiego policzka. Powiedział: — Miałem dziewięć, może osiem lat, kiedy ojciec zabrał mnie i kilkunastu innych chłopców, głównie moich kuzynów, do Luwru. Był tam pewien malarz, Antonio. 170 Pomagał ojcu nas oprowadzać. Powiedział, że jeśli każdy z nas wybierze sobie obraz, który mu się podoba, namaluje nam jego kopię, byśmy ją sobie powiesili w sypialni. Tempera wstrzymała oddech. Wiedziała, co teraz usłyszy. — Moi koledzy mieli bardzo różne gusta — mówił książę. — Większości podobały się sceny bitewne, niektórym alegoryczne. Pamiętam, że jeden z kuzynów dosyć zadziwił ojca, wybierając „Kąpiel Diany” Bouchera. Znów pocałował Temperę w policzek i powiedział: — Na pewno wiesz już, jaki obraz ja wybrałem. — Ten, który wisi w zamku. — Kiedy znaleźliśmy się przed obrazem Leonarda o Vinci, wskazałem nań palcem i powiedziałem: Chcę ten, — To duży obraz!— burknął Antonio. — Zajmie mi dużo czasu kopiowanie. — Nie chcę całego obrazu — odpowiedziałem. — Tylko anioła. Ojciec był zdumiony. — Tylko anioła, Velde, dlaczego? — Nikt na świecie nie może być od niego piękniejszy! — odparłem. Ojciec nic na to nie odpowiedział. — Zawsze pragnęłam być choć w połowie tak piękna — szepnęła Tempera. — Życia mi nie starczy, Tempero, nie tylko by wyrazić, jak jesteś piękna, ale też jak wielka jest moja wdzięczność wobec losu, że pozwolił mi cię spotkać. Wstrzymał oddech i powiedział jeszcze: — Wtedy w ogrodzie, kiedy odwróciłaś się do mnie z tym półuśmiechem na ustach i światłem w oczach, takim samym jak to, które pięćset lat temu namalował Leonardo da Vinci, trudno mi było uwierzyć, że jesteś kobietą z krwi i