Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/zwierzeta.bieszczady.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra15/ftp/zwierzeta.bieszczady.pl/paka.php on line 5
ROZDZIAŁ JEDENASTY

ROZDZIAŁ JEDENASTY

  • Eugenia

ROZDZIAŁ JEDENASTY

10 August 2022 by Eugenia

Bella próbowała skupić się na raporcie, który Emmett przedstawiał Maloriemu. Od czasu do czasu zabierała głos, by uzupełnić informacje, jednak zaraz potem milkła. Siedzieli w bibliotece, która nieuchronnie kojarzyła jej się z Edwardem. Miał ją tu kiedyś przyprowadzić, ale po drodze wstąpili do pokoju muzycznego. Tam ją pierwszy raz pocałował. Czy to wtedy jej życie zaczęło się zmieniać? A może stało się to w dniu, kiedy spacerowali po plaży? Albo już pierwszego wieczoru po jej przyjeździe, gdy przypadkiem spotkali się w ogrodzie... - Zgadzasz się, Isabello? Otrząsnęła się z zamyślenia, zła, że w tak ważnym momencie pozwoliła sobie na chwilę nieuwagi. Ich spotkanie miało potrwać zaledwie pół godziny. I choć odbywało się w pałacu, i tak było bardzo ryzykowne. - Przepraszam, Emmett, czy możesz powtórzyć? Carlise przyglądał jej się dyskretnie. Coraz częściej zastanawiał się, czy Isabella jest w stanie udźwignąć olbrzymią odpowiedzialność, która na nią spadła. - Ostatnie dwa dni były bardzo ciężkie - westchnął. W jego głosie nie było wyrzutu, tylko współczucie. Bella zdecydowanie wolałaby to pierwsze. - Całe ostatnie dwa lata były ciężkie, Wasza Wysokość - zauważyła, prostując plecy. - Jeśli czuje się pani zmęczona - odezwał się Malori - lepiej niech nam pani o tym powie. - Niełatwo mnie zmęczyć - powiedziała, patrząc mu twardo w oczy. - Jeśli pan w to wątpi, proszę zajrzeć do moich akt. Zanim Malori zdążył odpowiedzieć, Emmett znowu zabrał głos. Wiedział, że Bella nie jest w najlepszej formie, postanowił jednak zaryzykować. Ufał, że osoba z jej doświadczeniem wytrzyma tych kilka trudnych dni. - Wracajmy do rzeczy - rzucił krótko. - Załóżmy, że Blaque złożył już zamówienie na materiały wybuchowe. Jak sądzicie, skąd je weźmie? - Z Aten - odrzekła bez wahania. - Na pewno nie będzie ryzykował kupowania u handlarzy. W Atenach znajduje się jego główny magazyn broni. A to przecież blisko Cordiny. - Sprawdzimy. - Malori szybko zapisał coś w notesie. - Przy odrobinie szczęścia uda nam się zlikwidować jego grecką komórkę. - Nie chcę, żeby ISS wykonywało jakiekolwiek ruchy w Atenach, Paryżu czy Bonn, dopóki tutaj nie zdobędziemy dowodów jednoznacznie obciążających Blaque'a - powiedziała ostro. - Za te sznurki ja pociągam, monsieur. - Bien. - Malori nie był zachwycony, ale nie protestował. - Czy żeby zamknąć sprawę, wystarczy, że Isabella otrzyma materiały wybuchowe? - Carlise spojrzał na nich wyczekująco. - Jej umowa z Blaquiem i przesyłka, którą dostanie, to chyba wystarczające dowody jego winy? Bella zaczęła mówić, ale po chwili oddała głos Emmettowi. W końcu był członkiem królewskiej rodziny. - Obawiam się, że nie. Na tej podstawie można co najwyżej wystąpić o tymczasowy areszt, może nawet podstawić w stan oskarżenia. Ale to za mało, żeby udowodnić udział w spisku. Blaque jest na tyle sprytny, że nigdy bezpośrednio nie macza palców w brudnych interesach. - A jak rozumieć jego polecenie zgładzenia całej mojej rodziny? - Carlise nie zamierzał dać za wygraną. - Niestety, to nie było polecenie, a jedynie luźno sformułowana myśl, z rodzaju „co by było, gdyby” - sprostował Emmett. - Rozumiem frustrację Waszej Wysokości, ale z tym, co dotąd mamy, nie możemy zamknąć sprawy. Kiedyś już udało się wsadzić go do więzienia. I co? I nic. Jeśli chcemy zniszczyć go raz na zawsze, musimy mieć niezaprzeczalne dowody, że brał udział w spisku i zlecał morderstwa. W ciągu paru najbliższych dni Isabella nam ich dostarczy. - W jaki sposób? - Carlise nerwowo sięgnął po papierosa. - Za pomocą pieniędzy, a dokładnie mojego honorarium - powiedziała spokojnie. - Kiedy dostanę gotówkę, Blaque będzie nasz. - Sami mówiliście, że to szczwany lis - przypomniał Carlise. - Zgadza się, Wasza Wysokość. - Jak więc masz zamiar go przekonać, że naprawdę zabiłaś moich bliskich? - Jeśli Wasza Wysokość pozwoli, chciałabym coś pokazać. - Bella wstała z miejsca i zaczekawszy na Carlise’a, podeszła z nim do dużego stołu. Tam z pomocą Emmetta rozwinęła zwój papieru. - Z planów dostarczonych przeze mnie Blaque'owi wynika, że w tym skrzydle pałacu znajdują się apartamenty księcia Jaspera - mówiła, wskazując odpowiednie miejsce na planie. - Powiedziałam mu również, że księżniczka Rosalie z rodziną zamieszka tuż obok. - Rozumiem... - mruknął Carlise. - Blaque nie może się dowiedzieć, że w rzeczywistości pańskie dzieci mieszkają w przeciwległej części pałacu, ta zaś, którą mu wskazałam, jest niemal nie wykorzystana. W dniu poprzedzającym bal podłożę tam kilka ładunków wybuchowych. - Bella dotknęła punktów zaznaczonych na czerwono. - W rzeczywistości ładunki będę dużo mniejsze, niż chce Blaque. Oczywiście, eksplozja wyrządzi pewne szkody. Na pewno trzeba będzie potem przeprowadzić remont... - Urwała, widząc, że uniósł brwi. Nie była pewna, czy był rozbawiony, czy zły. - Cóż - powiedział z zagadkowym uśmiechem - przyznaję, że niektóre części pałacu przydałoby się nieco odnowić. - Nie trzeba dodawać, że najpierw trzeba będzie usunąć stamtąd wszystkie cenne rzeczy - wtrącił Emmett. - Ale należy to zrobić bardzo dyskretnie. - Na dziesięć minut przed wybuchem - ciągnęła Bella - pojadę spotkać się z Blaquiem albo jego człowiekiem. Kiedy uzna, że wykonałam zadanie, da mi pieniądze. - A jeśli przedtem zażąda dowodów? - Wzięliśmy to pod uwagę - przyznała. - Będziemy musieli wykorzystać media. Poza tym uzgodniłam z nim, że otrzymam zapłatę zaraz po eksplozji i jeszcze tej samej nocy będę mogła bez przeszkód wyjechać z Cordiny. Blaque zaprosił mnie na rejs swoim jachtem. Mam zamiar przyjąć zaproszenie. - Widząc, że Malori mruczy coś niezadowolony, na chwilę zacisnęła zęby. - Dzięki temu od razu otrzymam pieniądze. Gdyby okazało się, że nie wykonałam zadania, będzie mnie miał pod ręką. - Naprawdę? - Tak. Mam zamiar się z nim spotkać. - Agenci ISS otoczą willę i jacht - dodał szybko Emmett. - Kiedy Isabella da sygnał, natychmiast wkroczą do akcji. - Nie ma innego sposobu? - zapytał Carlise z troską w głosie. Chcąc go uspokoić, Bella położyła dłoń na jego ramieniu. Po raz pierwszy pomyślała, że siedzi przed nią nie książę, lecz ojciec Edwarda. - Wasza Wysokość, musimy zaryzykować - rzekła z przekonaniem. - Naprawdę warto. Jeśli wszystko się uda, Blaque już się nam nie wymknie. Książę kiwnął głową i spojrzał na Emmetta. - Jesteś podobnego zdania? - Tak. - Malori? - Niestety, tak, Wasza Wysokość. Choć muszę przyznać, że osobiście wolałbym mniej dramatyczny i ryzykowny plan. - Wobec tego dopracujcie szczegóły. - Słowa księcia zabrzmiały jak rozkaz. - Chcę być o wszystkim informowany na bieżąco. Malori i Emmett zaczęli zbierać się do wyjścia. Bella chciała zrobić to samo, lecz Carlise ją zatrzymał. - Chciałbym zamienić z tobą parę słów. - Oczywiście, Wasza Wysokość. - Posłusznie stanęła obok stołu. Z każdą chwilą była coraz bardziej spięta. Wiedziała, że książę domyśla się, co ją łączy z Edwardem. I na pewno tego nie pochwala. Owszem, jest Europejką i arystokratką, ale dyskwalifikuje ją jej zawód. Nie miała wątpliwości, że Carlise uważa ją po prostu za szpiega. - Widzę, że czujesz się niezręcznie. - Carlise nie zamierzał marnować czasu na kurtuazję. - Usiądź, proszę. Potulnie przysiadła na brzegu, fotela i czekała. Wygląda jak gołębica, pomyślał Carlise. Mała, szara gołębica, która dobrowolnie pakuje się w łapska lisa. Sprawiała tak niepozorne wrażenie, że patrząc na nią, książę nie mógł uwierzyć, iż to dzięki niej zostanie zamknięty najczarniejszy rozdział w historii jego życia.

Posted in: Bez kategorii Tagged: jak wyglądał wasz pierwszy pocałunek, czernienie paznokci, franek przybylski,

Najczęściej czytane:

Cieszę się, że to on prowadzi sprawę. - Zerknęła na zegarek. - Jeśli to już wszystko, pozwolisz, że wrócę do pracy. ...

- Oczywiście. Masz swoje sprawy. - Hope zatrzymała się jeszcze przy drzwiach. - Byłabym zapomniała. Wydaję małą kolację w sobotę, w Sali Renesansowej, o ósmej. Może przyprowadziłabyś tego miłego chirurga plastycznego, z którym się spotykasz? Jak on ma na imię? - William. - Gloria pokręciła głową. - Jaką małą kolację, mamo? - Ledwie na dwadzieścia osób. O nic nie musisz się martwić. Wszystko już ustaliłam z kierownikiem restauracji i szefem kuchni. Ty tylko musisz przyjść. ... [Read more...]

rukcji. Robię to, co uważam za konieczne, bo to ja prowadzę sprawę. Po drugie, rozmawialiśmy z Pete’em poza jego godzinami pracy w hotelu. To tyle. ...

Gloria miała wypieki na twarzy. - To, że nie może pan znaleźć mordercy, nie oznacza, że wolno panu gnębić moich ludzi. Może zamiast prześladować Bogu ducha winnego chłopca, niech się pan ruszy zza biurka i znajdzie tego rzeźnika. W pokoju zrobiło się cicho jak makiem zasiał. Santos wstał zza biurka, podszedł do Glorii, stanął centymetr przed nią, lecz ona nie cofnęła się ani o krok. ... [Read more...]

Santos zaklął ponownie.

- Gdzie oni są? - zapytał, a oficer wskazał na parę kulącą się pod kocem na ławce przed katedrą. - Chcę z nimi porozmawiać. - Zrobione. - Ciało? ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 zwierzeta.bieszczady.pl

WordPress Theme by ThemeTaste