mężczyznę.
Przez kilka minut szli w milczeniu, a Tanner cieszył się z obecności Shey. Idąc, przyglądał się sznurowi pojazdów ciągnącemu w stronę nabrzeża. - Co tam się dzieje? - zainteresował się. - Ludzie jadą do amfiteatru. Przez całe lato odbywają się koncerty na świeżym powietrzu. - Dzisiaj też? - Na to wygląda. - Może sprawdzimy? - Chyba miałeś zamiar poszukać Parker? - Czasami warto być księciem. Nie muszę sam jej tropić. Moi ludzie robią to za mnie. Obserwują dom Parker, Cary i twój. Dadzą mi znać, jeśli tylko Parker gdzieś się pojawi. - Och ty! - obruszyła się. - I uważasz, że to w porządku? To nie jest fair play. Choć domyślam się, że książę nie musi się tym przejmować. Nie musiałeś dzielić się zabawkami, stać w kolejce czy tym podobne rzeczy. Powinna wziąć mu za złe, że nie szuka Parker sam, tylko wysługuje się innymi, jednak odczuła ulgę. Bo to oznaczało, że jeszcze przez jakiś czas będzie z nią, choć nie chciała przyznać, jak bardzo jej na tym zależy. - Jesteś prawdziwym ekspertem od życia rodziny królewskiej! - zażartował. - Bo od lat przyjaźnię się z Parker. - Czy to znaczy, że ona nie uznaje zasad fair play? - Ona nie jest taka jak inni, już to ustaliliśmy. - Właśnie minęli jej harleya i kierowali się w stronę amfiteatru. - Ja wcale nie mówiłam, że chcę iść na koncert. - Ale nie powiedziałaś również, że nie chcesz, więc podjąłem decyzję. - Ależ z ciebie despota! - powiedziała Shey, uśmiechając się. Denerwowało ją jego zachowanie, ale z drugiej strony mogła mu wciąż przygadywać, co zawsze lubiła robić. - Ty też nie jesteś lepsza - odciął się. - No, ładnie mnie podsumowałeś! Fakt, zawsze byłam trudna, tak o mnie mówiono, choć może to nie do końca była prawda. Po prostu zawsze miałam swoje zdanie. Ludzie tego nie lubią. Dlatego przypięli mi etykietkę trudnej dziewczyny. Tanner roześmiał się. - I do tego jesteś bardzo skromna. - Uhm. Poza tym zawsze byłam uparta i waliłam prawdę prosto w oczy. Natychmiast wszedł jej w słowo: - Od tej strony już zdążyłem cię poznać. Jednak nie powinnaś zapominać o innych swoich zaletach. Jesteś opiekuńcza, lojalna, wesoła, otwarta na innych... - No już dobrze, dość tego - przerwała mu, zmieszana. To wyliczanie jej plusów i zalet niebezpiecznie wykraczało poza ich słowne utarczki. - Peszysz się, gdy ludzie widzą w tobie więcej, wolisz się maskować. - Nie chcę, by nabrali mylnych przekonań i zaczęli mieć nieodpowiednie pomysły. - A jakie są te właściwe?