pod tę górę z Dannym w wózeczku. Najgorsze było
uczucie klaustrofobii, które ją ogarniało, gdy tylko zbliżała się do willi. Nie czuła się tam wolna, miała wrażenie, że bez przerwy ktoś ją obserwuje. Nie chciała niani, nie potrzebowała nikogo do pomocy przy Dannym, ale Nik się uparł i - jak zwykle - postawił na swoim. Mniej więcej tydzień po tym, jak test ciążowy dał R S pozytywny wynik, oznajmił jej, że zatrudnił nianię dla Danny'ego. Carrie było podwójnie przykro. Nie tylko dlatego, że znowu zrobił coś bez uzgodnienia z nią. Przede wszystkim z tego powodu, że był to pierwszy raz od wielu dni, kiedy się do niej odezwał, kiedy raczył się pojawić w pokojach, zajmowanych przez nią i Danny'ego. Ani razu nie zapytał, jak ona się czuje ani jak się miewa Danny. O ciąży w ogóle nie wspominał. - Nie potrzebuję nikogo do pomocy- powiedziała mu wtedy. - Musisz o siebie dbać. Niania zajmie się małym, a ty będziesz mogła sobie odpocząć. - Nie chcę, żeby ktoś oprócz mnie zajmował się Dannym. I tym dzieckiem, które ma się urodzić też sama się zaopiekuję. - Bądź rozsądna i zgódź się na pomoc - jego ton był niemal proszący. - Nie trzeba mi żadnej pomocy - upierała się Carrie rozżalona, że mimo aluzji Nikos nie raczył powiedzieć ani słowa o nienarodzonym dziecku. - Inni rodzice radzą sobie bez pomocy, więc i ja sobie dam radę. - Ty nie musisz. Nie pozwolę ci się zapracować na śmierć. Widać po tobie, że jesteś bardzo zmęczona, a teraz musisz dużo odpoczywać. - Ciąża to nie choroba - burknęła. - Tak czy siak powinnaś odpoczywać - stwierdził i wyszedł. Carrie znowu została sama. Ostatnio często przychodziła do starego gaju oliwnego. Lubiła to miejsce, czuła się tu swobodnie, R S niepodglądana przez nikogo i przez nikogo niepodsłuchiwana. Danny też lubił się tutaj bawić. Całymi dniami mógł zbierać białe kamyki, a ostatnio także białe kwiatki. Zauważyła jakiś ruch na plaży. To była Helen, niania Danny'ego. Widocznie dopiero co przyszła, ale szła wzdłuż brzegu w niewłaściwym kierunku. - Jesteśmy tutaj, Helen! - zawołała do niej Carrie. Helen była Greczynką i świetnie mówiła po angielsku. Mimo że Carrie nie chciała żadnej pomocy, wkrótce bardzo polubiła tę dziewczynę. - Cześć wam - powiedziała Helen, wchodząc pod nisko wiszące gałęzie drzew oliwnych. - A co ty tutaj masz? - zapytała Danny'ego, który uniósł do góry rączki pełne opadłych kwiatków.