304 się, że on wtedy z niej się wyśliźnie? I tak wreszcie to zrobiła, zbyt wyczerpana, by walczyć ze sobą. Obudziły ją długie, posuwiste ruchy, które czuła głęboko w sobie. Silne ręce Diaza unosiły jej biodra tak, by łechtaczka spotkała się z jego kością łonową. Nie był może mistrzem świata w sztuce kochania, ale z całą pewnością wiedział, co robić, znał wszystkie strefy erogenne i czułe na rozkosz punkty ciała. Wiedział, jak użyć tej wiedzy, by doprowadzić ją do krawędzi i umiejętnie trzymać na samej granicy ekstazy. Pierwszy raz był szalony i błyskawiczny, drugi - przemyślany i długotrwały. Po kilku chwilach Milla spróbowała przejąć kontrolę, ale Diaz był zbyt silny i trzymał ją, dopóki sam nie był gotowy Wtedy zakończył sprawę kilkoma silnymi, szybkimi, zdecydowanymi pchnięciami, doprowadzając ich oboje do ekstatycznego orgazmu. Milli udało się wreszcie dotrzeć do prysznica, choć z Diazem w kabinie to była raczej orgia niż prysznic. - Co to? - zapytał pośród szumu spływającej wody, przerywając pieszczoty i wskazując na plasterek przyklejony do uda Milli. - Mój środek antykoncepcyjny. - Pierwszy raz widzę - powiedział, oglądając plaster z wyraźnym zainteresowaniem. - A co jeśli odpadnie? - Bez szans, za dobrze się trzymają. Nigdy mi żaden nie odpadł, chyba że sama oderwałam. Ale zawsze pod prysznicem sprawdzam, tak dla pewności. an43 305 Musnął palcami krzywiznę jej piersi, robiąc kółka wokół obu sutków. Jego twarz była poważna. - Nigdy nie kochałem się bez prezerwatywy - Nigdy? Pokręcił głową. Milla patrzyła na jego ciekawskie palce wędrujące w dół, po brzuchu, aby wreszcie zginąć w zagłębieniu pomiędzy nogami. Dwa środkowe palce wśliznęły się do środka, do ciepłego wnętrza. Milla syknęła cicho, wspinając się na palce, opierając się na ramionach Diaza dla złapania równowagi. - Spodobało mi się to - mruknął. - Co? - jakoś straciła wątek. - To, jak skończyłem w tobie. W środku. Nie zgub tego plasterka. Milla nigdy nie przepadała za perwersjami, seks oralny był już dla niej niemal szczytem wyrafinowania. Ale Diaz nie miał żadnych zahamowań, a ona była pijana fizyczną przyjemnością i pozwalała mu na wszystko. Brał ją pod prysznicem, na podłodze, na stoliku z lustrem do makijażu. Opartą o ścianę, na stojąco. To był seks, którego Milla nie znała, pierwotny i potężny, prosty i nieskomplikowany w założeniach, ale bogaty i wyrafinowany w samym akcie. Chciała więcej i więcej, lubieżnie zachęcała Diaza, pobudzając jego męskość ustami i językiem, pieszcząc dłońmi jądra, czując, jak twardnieją w dotyku. Robiła mu rzeczy, które on robił jej, choćby po to, by usłyszeć raz jeszcze ten dziki, niski pomruk. an43