Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/zwierzeta.bieszczady.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra15/ftp/zwierzeta.bieszczady.pl/paka.php on line 5
chaty. To wszystko, co mogę na razie zrobić.

chaty. To wszystko, co mogę na razie zrobić.

  • Eugenia

chaty. To wszystko, co mogę na razie zrobić.

28 February 2021 by Eugenia

– Jestem pewna, że wkrótce się zjawi – powiedziała obojętnie Rainie. Jej wzrok powędrował w stronę werandy. – Rainie... Kazałem Angelinie pokazać mi gablotę z bronią. Jednej sztuki brakuje. Nie podoba mi się to. – Klin klinem – wymamrotała Rainie. – Wracam do Bakersville, dobra? Nie ma tu dla mnie nic więcej do roboty, a poza tym czułbym się lepiej z powrotem w mieście. – Rób jak uważasz, Luke. – Dobra. – Zawahał się. Słyszała w jego głosie niewypowiedziane pytanie. Znali się od dawna. Luke przyjechałby, gdyby go poprosiła. Oddałby za nią życie, gdyby zaszła potrzeba; był tego typu człowiekiem. Ale ona nie mogła oczekiwać od nikogo, żeby płacił za jej grzechy. – Rainie... – zaczął. – Jestem dużą dziewczynką, Luke – powiedziała. – Dam sobie radę. Odłożyła słuchawkę. Robiło się późno, nie miała czasu. Wyszła w bawełnianej bluzce pod cienką kurtką, idealnie maskującą broń. Do tego założyła dżinsy „dzwony”. Doskonałe do ukrycia zapasowej dwudziestki dwójki. Zabrała dokumenty. Potrzebowała ich, żeby dostać się do zakładu poprawczego w Cabot. Potem jednak była zdana już tylko na siebie. Nie jechała tam jako policjantka Lorraine Conner, ale po prostu Rainie. I powinna była to zrobić kilka dni temu. W salonie przygotowała jeszcze jedną niespodziankę, na wszelki wypadek. Potem zerknęła na zegarek. Danny miał zostać przewieziony o piątej. W ostatniej chwili Shep załatwił, żeby chłopca zbadano w pobliskim szpitalu psychiatrycznym. Nie miała zbyt dużo czasu. Rainie wyjechała swoim starym nissanem. Godzinę później siedziała naprzeciw Danny’ego O’Grady, którego chuda, mizerna twarz była niemal wiernym odbiciem jej własnej. – Danny – powiedziała cicho. – Już pora, żebyśmy pogadali. Nie wyszła, dopóki nie powiedział jej wszystkiego. Ciężkim krokiem Quincy szedł szpitalnymi korytarzami w stronę sali, której chciałby już nigdy nie oglądać. Po drodze do Dulles miał przesiadkę w Chicago, a cholerny samolot z Portland spóźnił się o czterdzieści pięć minut, więc musiał niemal biec do odprawy. Bał się, że nie zdąży na drugi samolot. Bał się, że utknie na dobre na lotnisku O’Hare. Bał się, że będzie musiał zadzwonić do Bethie i powiedzieć, że nie zdąży na to doniosłe wydarzenie, w życiu ich córki już ostatnie. Cha, cha, cha! Głowę miał nabitą myślami. Czuł się wykończony i jednocześnie podniecony, jakby jechał na miejsce zbrodni, i to jeszcze bardziej wyprowadzało go z równowagi. Kilka pielęgniarek powitało go skinięciem głowy. Rozpoznawał ich twarze, ale nie pamiętał imion. Wreszcie dotarł do drzwi. Znowu ten cholerny zapach. I ta wszechobecna biel. A jego wychowano w przeświadczeniu, że śmierć kojarzy się z czernią. Przybrał swoją zawodową maskę. Tylko w ten sposób potrafił zmusić się, żeby wejść do tej sali. Energicznie otworzył drzwi. Beth, zwinięta w kłębek, spała w fotelu obok łóżka. Jej ciemne włosy w ciągu ostatnich kilku lat miejscami pobielały, ale nadal miękkimi falami spływały na ramiona. W beżowych spodniach i cienkiej jedwabnej bluzce wyglądała zbyt ładnie, żeby spędzać całe dnie w szpitalnej sali. Quincy natychmiast poczuł wyrzuty sumienia, jak zwykle, kiedy chodziło o jego byłą żonę. Odchrząknął. Budziła się powoli, mrugając niebieskimi oczami. Spojrzała na niego ze zdziwieniem. – Pierce? Przestałeś zbawiać świat? Myślałam, że zajmie ci to co najmniej jeszcze tydzień. Quincy zignorował jej sarkazm. Przeniósł wzrok na córkę. Twarz Amandy wciąż spowijała biała gaza. Jej ciało najeżone było rurkami i igłami, które niemal przysłaniały

Posted in: Bez kategorii Tagged: fryzury z warkoczyków syntetycznych, kiedy powiedzieć rodzicom o ciąży, pranie w sodzie,

Najczęściej czytane:

rycia kandydatów ...

na przyszłych morderców? Zapadła cisza. Sanders pokręcił głową. – Boże, nie mógłbym być nauczycielem – zapewnił z mocą. – Widuję od dwóch do ... [Read more...]

chodź. Ja stawiam.

- Co? 20 - Kolację. Tu jest za gorąco. Poza tym musisz się jakoś ubrać. ... [Read more...]

ubolewała, ale akurat dziś jakoś jej doskwierał.

Wyciągnęła piwo. Rzuciła butelkę Quincy’emu, a swoją otworzyła jednym zręcznym ruchem. Kapsel odskoczył. Nad szyjką pojawiła się chłodna mgiełka. Rainie wzięła głęboki wdech i przez chwilę delektowała się aromatem chmielu. Cholera. Czego by nie dała za jeden ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 zwierzeta.bieszczady.pl

WordPress Theme by ThemeTaste